Po kolejnej rozróbie, tym razem z udziałem meksykańskich tambylców, nasi politycy z lewa i prawa prześcigają się w potępianiu kiboli i pomysłach na "zero tolerancji". Wczoraj minister spraw wewnętrznych pan Sienkiewicz stwierdził, że monopol na przemoc ma państwo a ex-minister Ziobro domaga się zaostrzenia kar i korzystania z sądów 24 godzinnych. Wszyscy ubolewają nad tym że sądy wydają wyroki w zawieszeniu, policja boi się interweniować, żeby nie prowokować kiboli a w wypadku nie daj Boże, interwencji, nie uczynić krzywdy chuliganom, bo to wiąże się z długotrwałym dochodzeniem i kłopotami w pracy.
Szkoda tylko, że nasi politycy zajmują się problemem pseudo-kibiców jedynie wtedy, kiedy nie ma innego wyjścia ze względu na reperkusje międzynarodowe lub opinię publiczną a zwykle wykorzystują ich do rozgrywania swoich własnych gier i uznają za przydatnych sojuszników. To kompletna paranoja. Rozmowy i negocjacje z kibolami, sankcjonują ich obecność w społeczeństwie, dają im poczucie własnej siły i bezkarności. Nasi włodarze więc jedynie zbierają to co sami zasiali.
Tym bardziej śmieszą wypowiedzi ministrów - szczególnie szlachetnego potomka autora Ogniem i mieczem, który przypisuje państwu monopol na przemoc i solennie obiecuje wyplenić zło z korzeniami. Wymachiwanie szabelką widać wyniósł z lektury dzieł Przodka. Wówczas jednak kniaź Jarema mógł palić i wyrzynać całe wsie, aby bunt uspokoić. Dziś brak kniaziów a monopol na przemoc mają kibole, mający w głębokim poważaniu władzę, policję i ministerstwo.
Tak naprawdę kolejne tego typu zdarzenia pokazują monopol państwa na niemoc. Brak możliwości skutecznej walki z przestępczością, to jeszcze jedna kropla w morzu nieudolności III RP. A reszta obywateli? Boi się reagować na objawy przemocy na ulicy, czuje się zastraszana na własnych osiedlach
i zaczyna zastanawiać, po co do cholery płaci się podatki, skoro państwo nie jest w stanie zapewnić im nawet tego minimum, jakim jest poczucie bezpieczeństwa we własnym domu.
Szkoda tylko, że nasi politycy zajmują się problemem pseudo-kibiców jedynie wtedy, kiedy nie ma innego wyjścia ze względu na reperkusje międzynarodowe lub opinię publiczną a zwykle wykorzystują ich do rozgrywania swoich własnych gier i uznają za przydatnych sojuszników. To kompletna paranoja. Rozmowy i negocjacje z kibolami, sankcjonują ich obecność w społeczeństwie, dają im poczucie własnej siły i bezkarności. Nasi włodarze więc jedynie zbierają to co sami zasiali.
Tym bardziej śmieszą wypowiedzi ministrów - szczególnie szlachetnego potomka autora Ogniem i mieczem, który przypisuje państwu monopol na przemoc i solennie obiecuje wyplenić zło z korzeniami. Wymachiwanie szabelką widać wyniósł z lektury dzieł Przodka. Wówczas jednak kniaź Jarema mógł palić i wyrzynać całe wsie, aby bunt uspokoić. Dziś brak kniaziów a monopol na przemoc mają kibole, mający w głębokim poważaniu władzę, policję i ministerstwo.
Tak naprawdę kolejne tego typu zdarzenia pokazują monopol państwa na niemoc. Brak możliwości skutecznej walki z przestępczością, to jeszcze jedna kropla w morzu nieudolności III RP. A reszta obywateli? Boi się reagować na objawy przemocy na ulicy, czuje się zastraszana na własnych osiedlach
i zaczyna zastanawiać, po co do cholery płaci się podatki, skoro państwo nie jest w stanie zapewnić im nawet tego minimum, jakim jest poczucie bezpieczeństwa we własnym domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz