"Bawię się z kim chcę, robię to, co chcę, płeć nie ogranicza mnie.
Czy jestem dziewczynką, czy jestem chłopakiem, mogę być pilotką, mogę być strażakiem
Czy jestem chłopakiem czy jestem dziewczynką, bawię się lalkami i olbrzymią piłką.
Bawię się z kim chcę, robię to, co chcę, płeć nie ogranicza mnie!"
To, jak podają newsy na różnych portalach, wierszyk, którego mają uczyć się przedszkolaki w ramach programu "Równościowe przedszkole". No i racja - płeć mnie nie powinna ograniczać, nikt nie będzie mi narzucał, w żaden sposób, czy mam być chłopcem czy dziewczynką! Powinienem sam zadecydować w danej chwili, czy chcę być jednym czy drugim! Ostatecznie, według naszych edukatorów, płeć to nie są tylko cechy zewnętrzne - płeć ustala się nie przez posiadanie lub nie pewnych narządów - ustala się ją poprzez edukację i właściwe wzorce kulturowe w dowolnym okresie życia jednostki. Najlepiej jak najwcześniejszym.
Postanowiłem więc od dziś kierować się właśnie powyższą zasadą.
Zacząłem do naszej "korpo", w której pracuję od lat - zaszeregowany i zaszufladkowany jako facet! A przecież czasem czuję się tak bardzo kobieco. Chciałbym, żeby ta moja kobieca strona była szanowana przez moich współpracowników i współpracownice.
Dlatego też dzisiaj zacząłem od zamówienia wegetariańskiego lunchu. Zupka, krem z brokułów z odrobinką śmietanki i wegetariańskie penne. I zapowiedziałem od razu, że czuję się dziś kobietą i proszę o traktowanie mnie zgodnie z moim samopoczuciem, bo nie chcę już być niewolnikiem stereotypów i płciowego szowinizmu. Koledzy oczywiście zbaranieli. Ale są przyzwyczajeni do różnych sytuacji, więc po chwili stałam się przedmiotem niewybrednych drwin. Mimo to w ich oczach widziałam zazdrość, że jestem tak odważna.
W przerwie więc poszłam do toalety damskiej poprawić makijaż i ogólnie poplotkować, co spowodowało dość nerwową reakcję koleżanek przebywających akurat w toalecie oraz określenie mnie jako "palanta"!.
Witać, że to Polska B i nawet kobiety są obarczone stereotypami i maksymalnie nietolerancyjne oraz moherowe!
Lekko zniesmaczona takim traktowaniem, poszłam do szefa prosząc o urlop. Bo akurat czuję, że mam PMS i wolałabym iść do domu. Przyznaję, że spodziewałam się takiej reakcji albowiem znany jest ze swojej nietolerancji wobec kobiet. Usłyszawszy więc, że mam iść natychmiast do psychiatry a ogólnie przestać się wydurniać, obrażona wyszłam z pracy.
Ponieważ dobrze wiem, że każdej dziewczynie można poprawić samopoczucie zakupami po drodze wstąpiłam do galerii handlowej. I tu znowu wyłazi zaściankowość naszego miasta - w damskiej toalecie wywołałam nieco pisków i obraźliwych epitetów - w męskiej wszystkie kabiny były zajęte a z pisuaru kobieta korzystać nie będzie ! Ostatecznie robię co chcę i płeć nie może mnie ograniczać.
Podobnie było w przebieralni jednego ze sklepów, gdzie miałam zamiar przymierzyć bardzo seksowną bieliznę i taki śliczny śliwkowy żakiecić. Ale niedokształciuchy jedne, zawołały ochroniarza, a ten z kolei użył wobec mnie jako kobiety, przemocy fizycznej i przy wtórze moich krzyków, że to dyskryminacja i w ogóle naruszenie moich praw i nietykalności cielesnej wyprowadził na zewnątrz. Zboczeniec jeden!
Po tym epizodzie stwierdziłam że jednak lepiej będzie pojechać do domu. W autobusie znów spotkałam się z kompletną nietolerancją i chamstwem, kiedy poprosiłam o ustąpienie mi miejsca albowiem ten brzuch to jest moja ciąża i nie powinnam tak stać, kiedy facet sobie bezczelnie siedzi. No proszę! Co to ja się nasłuchałam od tego buraka i jakiejś staruszki w moherowym berecie! Wredne aspołeczne typy! Zaścianek kompletny
W końcu dotarłam do domu, rzuciłam teczkę na podłogę w przedpokoju i rozwaliłam się na sofie, wołając aby natychmiast podano mi piwo i ogólnie odwalili się ode mnie na resztę dnia, bo mam PMS i czuję się fatalnie. A poza tym od dziś jestem kobietą i do odwołania tak proszę mnie traktować. Co się potem działo! Nawet nie chcę już mówić. Okazuje się jednak, że z największym niezrozumieniem oraz fobią spotkać się można we własnym domu.
Tak więc drodzy Państwo, jestem jak najbardziej za kontynuowaniem, a nawet rozszerzaniem, tego typu edukacji - szczególnie tu na wschodzie Polski, gdzie brakuje kompletnie tolerancji wobec indywidualności i poszanowania wolności w wyborze płci. Co udało mi się dziś udowodnić na moim własnym przykładzie!
Dlatego uważam że rację ma nasze Ministerstwo Edukacji. Należy już od przedszkola uzmysławiać dzieciom -które z urodzenia są rodzajem nijakim - że ich płeć nie jest wcale determinowana przy narodzinach i mogą sobie ją dowolnie kształtować zależnie od upodobań. Jeśli takowych nie mają - mam nadzieję, że Ministerstwo wprowadzi jakiś program, który pozwoli im uzmysłowić sobie jaką to płcią tak naprawdę chcą być. I oczywiście będzie to płeć z punktu widzenia rządu i UE właściwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz