Na moje osiedle padł blady strach. W szkole na zebraniu, osoba dobrze poinformowana, zdradziła wszystkim w wielkim zaaferowaniu, że Szatan zamieszkał na naszej dzielnicy. I ona dobrze o tym wie, bo po pierwsze widziano go w przychodni, po drugie w Stokrotce, a po trzecie, to właśnie dlatego po osiedlu kręci się cała masa policjantów. Chrońmy więc dziateczki nasze i nas samych. Co tu długo gadać. Szatan to Szatan i basta.
Wprowadził się cichaczem i bez rozgłosu, i dybie na dziatwę niewinną, na tą winną zresztą podobno też, i strach sieje w sercach tubylców. Dwa dni później, mój władny rodzic wpadł do domu siejąc popłoch i pytając gdzie latorośle moje, jako że ów Szatan, krzywdę gotów uczynić i szkodzić, a nawet na życie dybać. Bo na Medalionów mieszka i niedawno się wprowadził, a dziwny jakiś bo z domu prawie nie wychodzi i nikt go nie odwiedza. Nawet Dziennik Lubelski napisał o psychozie na osiedlu i jak tu nie wierzyć prasie. Co prawda moja starsza wampirzyca zbyła te rewelacje egzaltowanym westchnieniem i zamknęła się w swojej krypcie - to znaczy pokoju, a młodsza zrobiła niewinny wyraz twarzy i poprosiła żeby nie używać tego słowa na p.... bo to nieładnie tak mówić. I nie chodziło tu o przekleństwo tylko o słowo "pedofil". Tak, Szatan i owszem tyle, że ten z Piotrkowa, czyli Marcin Trynkiewicz vel Marcin T., podobno był widziany na naszym osiedlu przez służbę zdrowia, ekspedientki, przechodniów oraz osoby dobrze poinformowane. I podobno widziano go w pobliżu szkoły. Gdzie niechybnie dybał na ofiarę.
Przyznaję, że troszkę śmieszne ale chyba bardziej straszne. Ludzie naprawdę uwierzyli tym rewelacjom. Babcie i dziadkowie nie odstępują dzieci na krok, rodzice dopytują się znajomych i tak dalej. Rzeczywiście - prawdziwa psychoza. Sama myśl, że tego rodzaju psychopata może być naszym sąsiadem jest przerażająca i wywołuje dreszcze. Pomimo, że pewnie prawdy w tym ani trochę nie ma, zacząłem zastanawiać się nad durnowatą polityką naszej policji i wymiaru sprawiedliwości, dotyczącą psychopatów i przestępców seksualnych.
Otóż jak pamiętam z filmów sensacyjnych made in USA oraz jakichś tam artykułów jakie zdarzyło mi się czytać, w tamtym systemie człowiek skazany za przestępstwa seksualne, a już w szczególności za przestępstwa, których ofiarami padły dzieci, pomimo odbycia wyroku, jest non stop na celowniku policji stanowej, federalnej i każdej innej możliwej. W tymże kraju, informacje czy przypadkiem nasz sąsiad nie jest pedofilem lub gwałcicielem nie są tajemnicą równą tajemnicy państwowej. Jest to po trosze mechanizm samoregulujący, bo osoby takie oprócz dozoru policyjnego, mają na karku dozór sąsiedzki, przez co popełnianie przez nie przestępstw jest w dużej mierze utrudnione. Nie mają również możliwości otrzymania pracy, w której byłby narażone na "pokusy" lub też kontakt z potencjalnymi ofiarami. Nie mówię, że daje to stuprocentową pewność. Ale nie powoduje, że mieszkańcy miast stają się ofiarami tego typu psychozy jaka panuje na moim osiedlu. Trynkiewicz znikł, nikt nie wie gdzie jest a niewiedza rodzi domysły i plotki, gorsze od najgorszej prawdy.
W sumie obawiam się, że rzeczywiście wprowadził się tutaj jakiś, Bogu ducha winny ekscentryk, podobny może nieco do wzmiankowanego psychopaty. I obawiam się nie tego, że może być psychopatą, ale raczej tego, że pewnego dnia przechodząc koło szkoły, zostanie zlinczowany przez tłum rodziców, przekonanych że zagraża ich pociechom. Tłum bowiem, ogarnięty świętym zapałem, bywa równie bezwzględny i okrutny jak prawdziwi mordercy.
Wprowadził się cichaczem i bez rozgłosu, i dybie na dziatwę niewinną, na tą winną zresztą podobno też, i strach sieje w sercach tubylców. Dwa dni później, mój władny rodzic wpadł do domu siejąc popłoch i pytając gdzie latorośle moje, jako że ów Szatan, krzywdę gotów uczynić i szkodzić, a nawet na życie dybać. Bo na Medalionów mieszka i niedawno się wprowadził, a dziwny jakiś bo z domu prawie nie wychodzi i nikt go nie odwiedza. Nawet Dziennik Lubelski napisał o psychozie na osiedlu i jak tu nie wierzyć prasie. Co prawda moja starsza wampirzyca zbyła te rewelacje egzaltowanym westchnieniem i zamknęła się w swojej krypcie - to znaczy pokoju, a młodsza zrobiła niewinny wyraz twarzy i poprosiła żeby nie używać tego słowa na p.... bo to nieładnie tak mówić. I nie chodziło tu o przekleństwo tylko o słowo "pedofil". Tak, Szatan i owszem tyle, że ten z Piotrkowa, czyli Marcin Trynkiewicz vel Marcin T., podobno był widziany na naszym osiedlu przez służbę zdrowia, ekspedientki, przechodniów oraz osoby dobrze poinformowane. I podobno widziano go w pobliżu szkoły. Gdzie niechybnie dybał na ofiarę.
Przyznaję, że troszkę śmieszne ale chyba bardziej straszne. Ludzie naprawdę uwierzyli tym rewelacjom. Babcie i dziadkowie nie odstępują dzieci na krok, rodzice dopytują się znajomych i tak dalej. Rzeczywiście - prawdziwa psychoza. Sama myśl, że tego rodzaju psychopata może być naszym sąsiadem jest przerażająca i wywołuje dreszcze. Pomimo, że pewnie prawdy w tym ani trochę nie ma, zacząłem zastanawiać się nad durnowatą polityką naszej policji i wymiaru sprawiedliwości, dotyczącą psychopatów i przestępców seksualnych.
Otóż jak pamiętam z filmów sensacyjnych made in USA oraz jakichś tam artykułów jakie zdarzyło mi się czytać, w tamtym systemie człowiek skazany za przestępstwa seksualne, a już w szczególności za przestępstwa, których ofiarami padły dzieci, pomimo odbycia wyroku, jest non stop na celowniku policji stanowej, federalnej i każdej innej możliwej. W tymże kraju, informacje czy przypadkiem nasz sąsiad nie jest pedofilem lub gwałcicielem nie są tajemnicą równą tajemnicy państwowej. Jest to po trosze mechanizm samoregulujący, bo osoby takie oprócz dozoru policyjnego, mają na karku dozór sąsiedzki, przez co popełnianie przez nie przestępstw jest w dużej mierze utrudnione. Nie mają również możliwości otrzymania pracy, w której byłby narażone na "pokusy" lub też kontakt z potencjalnymi ofiarami. Nie mówię, że daje to stuprocentową pewność. Ale nie powoduje, że mieszkańcy miast stają się ofiarami tego typu psychozy jaka panuje na moim osiedlu. Trynkiewicz znikł, nikt nie wie gdzie jest a niewiedza rodzi domysły i plotki, gorsze od najgorszej prawdy.
W sumie obawiam się, że rzeczywiście wprowadził się tutaj jakiś, Bogu ducha winny ekscentryk, podobny może nieco do wzmiankowanego psychopaty. I obawiam się nie tego, że może być psychopatą, ale raczej tego, że pewnego dnia przechodząc koło szkoły, zostanie zlinczowany przez tłum rodziców, przekonanych że zagraża ich pociechom. Tłum bowiem, ogarnięty świętym zapałem, bywa równie bezwzględny i okrutny jak prawdziwi mordercy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz