Tato... no.. rusz się.. tak chciałam zobaczyć.. - i te ślepia wpatrzone we mnie z wyrzutem. Właśnie skończyłem składać do kupy zderzak mojego mechanicznego konika i ręce miałem wytytłane w smarze po łokcie. Dobra.. poczekaj umyję się i jedziemy.
A dokąd? Do TESCO, bo akurat tam dziś będzie ON- Maciej Musiał w osobie swojej własnej! Przyznaję ze nie skojarzyłem. Ostatecznie nie oglądam zbyt wielu seriali a niektóre omijam specjalnie i jak już harpie włączą akurat ten kanał to wychodzę z książką do innego pokoju i naciskam słuchawki na uszy. Usłyszałem więc jeszcze tyradę na temat, że jestem nie na czasie i ogólnie stary, a poza tym "siara" bo jak to można nie wiedzieć, kto to jest Maciek Musiał!
Ano można! Wystarczy nie czytać pomponika, nie oglądać sitcomów i mieć to w głębokim poważaniu. Ale dobra. Czego się nie robi żeby zasłużyć na miano supertaty. Pojechaliśmy.
Wpadliśmy może z 10 minut po rozpoczęciu całej imprezy. Dookoła sceny na której stał ON, zebrał się tłum nastolatek, piszczących, wzdychających i beznadziejnie wpatrzonych w IDOLA, który kończył właśnie, krótki wywód na temat .. wybaczcie że nie zapamiętałem.. czegoś tam. A potem ustawił się nieco z boku sceny aby rozdawać autografy i pozwalać się fotografować - do woli - samemu lub z fankami. Cały ten tłum ruszył do przodu. Byłem w kinie na filmie o One Direction... wiedziałem czego się spodziewać. Odciągnąwszy swoją latorośl nieco do tyłu zrejterowałem do salonu Orange. Nastolatki z właściwym sobie okrucieństwem i bezwzględnością szturmowały scenę. Biada tym, którzy stanęli im na drodze. Kopanie po piszczelach i zgniatanie tych, którzy mieli nieszczęście dostać się pomiędzy tłum a scenę, oraz niewybredny język zgromadzonych panienek w niczym nie przypominały zachowania pensjonarek. Moje Młode popatrzyło na mnie lekko zdegustowane i powiedziało: Tato.. chodź idziemy.. wcale nie chcę już tego autografu, wolę kupić sobie marker. Uff... odetchnąłem z ulgą. Ostatecznie to Maciej musiał, a ja nawet nie chciałem, walczyć o życie w tłumie rozentuzjazmowanych nastolatek.
Z drugiej strony, nie mając tu na myśli pana Musiała, który prawdopodobnie jest miłym chłopcem i dobrze ułożonym, tak właśnie kreujemy sobie nowoczesnych Idoli. Wystarczy rola w jednym z seriali, występ na scenie TVN czy Polsatu i już rodzi się grono fanów, wielbicieli, często wątpliwego talentu. A potem są rauty, imprezy, jazda po pijaku samochodem, bo przecież policja "gwiazdy" nie tyka. A "gwiazda" może być bezmyślna, pusta i zapatrzona w czubek własnego nosa. Szkoda, że tak rzadko w naszym kraju jest zauważany talent lub geniusz - tak bo i tacy bywają aktorzy i śpiewacy a częściej goły biust lub debilny image wykreowany jedynie na potrzeby srebrnego ekranu.
Mam nadzieję że pana Macieja, który zdał właśnie w tym roku maturę, za kilka lub kilkanaście lat ujrzę na deskach sceny jakiegoś znanego teatru i zachwycę się jego interpretacją roli. Wtedy z radością podejdę po spektaklu i pogratuluję świetnej gry oraz poproszę o autograf. Dziś jednak chyba na to za wcześnie.
A dokąd? Do TESCO, bo akurat tam dziś będzie ON- Maciej Musiał w osobie swojej własnej! Przyznaję ze nie skojarzyłem. Ostatecznie nie oglądam zbyt wielu seriali a niektóre omijam specjalnie i jak już harpie włączą akurat ten kanał to wychodzę z książką do innego pokoju i naciskam słuchawki na uszy. Usłyszałem więc jeszcze tyradę na temat, że jestem nie na czasie i ogólnie stary, a poza tym "siara" bo jak to można nie wiedzieć, kto to jest Maciek Musiał!
Ano można! Wystarczy nie czytać pomponika, nie oglądać sitcomów i mieć to w głębokim poważaniu. Ale dobra. Czego się nie robi żeby zasłużyć na miano supertaty. Pojechaliśmy.
Wpadliśmy może z 10 minut po rozpoczęciu całej imprezy. Dookoła sceny na której stał ON, zebrał się tłum nastolatek, piszczących, wzdychających i beznadziejnie wpatrzonych w IDOLA, który kończył właśnie, krótki wywód na temat .. wybaczcie że nie zapamiętałem.. czegoś tam. A potem ustawił się nieco z boku sceny aby rozdawać autografy i pozwalać się fotografować - do woli - samemu lub z fankami. Cały ten tłum ruszył do przodu. Byłem w kinie na filmie o One Direction... wiedziałem czego się spodziewać. Odciągnąwszy swoją latorośl nieco do tyłu zrejterowałem do salonu Orange. Nastolatki z właściwym sobie okrucieństwem i bezwzględnością szturmowały scenę. Biada tym, którzy stanęli im na drodze. Kopanie po piszczelach i zgniatanie tych, którzy mieli nieszczęście dostać się pomiędzy tłum a scenę, oraz niewybredny język zgromadzonych panienek w niczym nie przypominały zachowania pensjonarek. Moje Młode popatrzyło na mnie lekko zdegustowane i powiedziało: Tato.. chodź idziemy.. wcale nie chcę już tego autografu, wolę kupić sobie marker. Uff... odetchnąłem z ulgą. Ostatecznie to Maciej musiał, a ja nawet nie chciałem, walczyć o życie w tłumie rozentuzjazmowanych nastolatek.
Z drugiej strony, nie mając tu na myśli pana Musiała, który prawdopodobnie jest miłym chłopcem i dobrze ułożonym, tak właśnie kreujemy sobie nowoczesnych Idoli. Wystarczy rola w jednym z seriali, występ na scenie TVN czy Polsatu i już rodzi się grono fanów, wielbicieli, często wątpliwego talentu. A potem są rauty, imprezy, jazda po pijaku samochodem, bo przecież policja "gwiazdy" nie tyka. A "gwiazda" może być bezmyślna, pusta i zapatrzona w czubek własnego nosa. Szkoda, że tak rzadko w naszym kraju jest zauważany talent lub geniusz - tak bo i tacy bywają aktorzy i śpiewacy a częściej goły biust lub debilny image wykreowany jedynie na potrzeby srebrnego ekranu.
Mam nadzieję że pana Macieja, który zdał właśnie w tym roku maturę, za kilka lub kilkanaście lat ujrzę na deskach sceny jakiegoś znanego teatru i zachwycę się jego interpretacją roli. Wtedy z radością podejdę po spektaklu i pogratuluję świetnej gry oraz poproszę o autograf. Dziś jednak chyba na to za wcześnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz