Czasem naszymi drogami i przemyśleniami rządzi przypadek. Chwilowa zachcianka, która w jakiś sposób prowadzi nas na ścieżki, których w życiu byśmy nie odkryli gdyby nie ów "przypadek", Tak jak wczoraj. Przypadkiem przestąpiłem próg Galerii Leonardo w Kazimierzu Dolnym. Zapraszam do obejrzenia nieco nieaktualnej ale zawsze wirtualnej podróży:
http://www.galerialeonardo.com.pl/
Ot, wlazłem tu po trosze z nudów, po trosze bo zimno było na ulicy. Przyznaję, że nie jestem bywalcem galerii i nieczęsto interesuję się malarstwem. Osobiście nie nazwałbym się znawcą sztuki, myląc epoki, style oraz autorów a nawet wykazując kompletną ignorancję co do technik wykonania. Hołduję zasadzie, że sztuka jest subiektywna. Nie to piękne co piękne, ale co się komu podoba. Subiektywizm odczuć w patrzeniu na obraz czy zdjęcie jest dla mnie podstawą oceny tego co jest a co nie jest sztuką. A ta przede wszystkim powinna w mojej ocenie "sprawiać wrażenie", poruszać, zaciekawiać, pozwalać patrzeć na świat z innej perspektywy. Czasem zgodnej z kanonem, idealnie symetrycznej i klasycznie pięknej, a czasem tworzącej abstrakcyjne i nieoczekiwane spojrzenie na rzeczy, zdawałoby się naturalne i wszechobecne. W sumie nie jest dla mnie ważne czy patrzę akurat na obraz mistrza Leonarda, czy jakiegoś mało znanego malarza, który sprzedaje swoje prace na Allegro. Ważna jest ta odrobina magii - wszystko jedno pozytywnej, czy nie - która sprawia że mienia się, choćby na chwilę moje spojrzenie na rzeczywistość. Tak chyba było tym razem. Galeria przygotowywała się do wystawy pod tytułem "Trio Perfecto", w której mają się zaprezentować prace Roberta Romanowicza, jako malarza, w połączeniu z fotografiami Pawła Bajewa i limerykami Adama Świcia.
Miałem więc okazję odrobinę zanurzyć swoją wyobraźnię w malarstwie tego pierwszego. Przyznaję, że dokładnie odpowiadającego tytułowi i plakatowi w swojej formie. Na pozór karykaturalnej i nawet odrobinę infantylnej, poprzez jaskrawość kolorów i niecodzienne formy, które jednak po pierwszym zaskoczeniu podświadomie szybko akceptujemy i po chwili już tylko sycimy się barwą, kształtem i opisem świata jaki otwiera się przed nami na chwilę z ramy obrazu. A jest to świat pełen wyobraźni i zaskakującej czasem pointy, każdego widoku. Ze względu na prawa autorskie nie mogę i nie chcę publikować tu próbek, ale jeśli ktoś jest ciekawy zapraszam do obejrzenia : http://www.touchofart.eu/Robert-Romanowicz/
Rzeczywiście połączenie prac Romanowicza z widzeniem świata obiektywem aparatu Bajewa, równie zresztą ciekawym i limerykami Świcia zapowiada pyszną zabawę właśnie w rodzaju drobinę jarmarcznego, kolorowego i pełnego humoru przedstawienia wędrownej trupy siłaczy. Niestety ja nie będę mógł uczestniczyć w tym zdarzeniu, chociaż warto byłoby wpaść na chwilę i znowu oderwać się od rzeczywistości. Na koniec pozwalam sobie jako przedsmak poczucia humoru autorów zacytować świński limeryk Adama Świcia
Rzeźnikowi z ubojni spod Pionek
wyrósł świński zabawny ogonek.
Pytał kumpla w rozpaczy:
"Cóż, cholera, to znaczy ...?!"
"Znaczy to, żeś ty świnia jest, Bronek ..."
wyrósł świński zabawny ogonek.
Pytał kumpla w rozpaczy:
"Cóż, cholera, to znaczy ...?!"
"Znaczy to, żeś ty świnia jest, Bronek ..."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz