Nie lubię chyba naszego rządu.
Autostrady na Euro 2012 mamy w lesie (dosłownie!), stadiony jak widać takie, że
Mucha nie siada, co podkreślił kilka dni temu poseł frakcji Palikota wręczając koszulkę
ze stosownym napisem pani minister. Podpisujemy umowy międzynarodowe, które nie
do końca są rozumiane przez podpisujących (czytaj rząd i rządowych ekspertów).
Władza jawnie olewa swoje społeczeństwo przyzwyczajona, że ono i tak
przyklaśnie nawet najdziwniejszym i najbardziej niezrozumiałym inicjatywom i ze
zdziwieniem patrzy na sprzeciw i akcje protestacyjne. Tymczasem społeczeństwo
się informatyzuje i organizuje mając dość bycia jedynie potulną masą
rządzonych. Mówi się nawet o tym (vide Gazeta Wyborcza bodaj przedwczorajsza),
że Polska będzie w kolejnych latach przechodziła prawdziwy boom na referenda i
konsultacje społeczne, czyli powrót do samych źródeł demokracji - demokracji
bezpośredniej.
Ogólnie zaczyna być zabawnie, a
może nawet i strasznie. Zresztą
straszenie nas kryzysem w całej Unii oraz „branie na klatę” reform koniecznych
i niezbędnych przez rząd i premiera, staje się nudne – szczególnie że w
większości owe „klaty” nie są warte wzmianki tudzież oglądania. Wygląda na to, że niewiele można o ekipie PO
powiedzieć dobrego po jednej kadencji i na początku drugiej. Jednak w tym całym
szumie znalazłem jakieś małe światełko, które świadczy, że jednak coś tam
robili, a nawet może i robią - Esąd, czy też E-sąd czy jak tam kto woli.
Kiedy w styczniu 2010 ogłoszono
wszem i wobec, rozpoczęcie działalności e-sądu w Lublinie, wśród komentarzy prawników
i to zarówno praktyków jak i teoretyków, znalazło się wielu sceptyków i malkontentów,
mówiących o tym, że to rozwiązanie zbyt futurystyczne i nawet jeśli się uda
wystartować to nie będzie to na tyle popularne, żeby zauważyć znaczącą poprawę w
systemie sądownictwa polskiego. Nikt
jednak nie dziwił się takim opiniom biorąc pod uwagę pewnego rodzaju mentalne „skostnienie”
wymiaru sprawiedliwości i niechęć do wszelkich „podejrzanych” nowinek
technicznych.
Tymczasem mamy już luty roku 2012
a e-sąd ma się całkiem dobrze i stanowi, jak stwierdził, nie bez pewnej racji,
minister Gowin „spektakularny sukces polskiego sądownictwa”. E-Sąd rozpatrując w Elektornicznym
Postępowaniu Upominawczym (EPU) sprawy najprostsze pozwolił zdjąć z barków sądów
w całej Polsce ponad 2,5 miliona spraw, ilość spraw wpływająca miesięcznie do
E-Sądu to około 200 - 250 tysięcy. Biorąc
pod uwagę, że w sprawach cywilnych czy rodzinnych, z powodu natłoku spraw, czeka
się na rozprawę nawet i pół roku, jest to liczba ogromna i z pewności Elektroniczne Postępowanie Upominawcze jest
rozwiązaniem pozwalającym zmniejszyć czas oczekiwania i przyspieszyć działanie
wymiaru sprawiedliwości.
Przyjęta forma postępowania oraz
elektroniczny obieg dokumentacji pozwala również na duże oszczędności nie tylko
po stronie wymiaru sprawiedliwości, ale również powoda. W EPU nie ma bowiem
obowiązku dołączania odpisów pisma, wniosków, załączników a nawet odpisu
pełnomocnictwa procesowego. Dla banków oraz przedsiębiorstw, które wysyłają
pozwy do EPU masowo jest to oszczędność rzędu od kilku do nawet kilkudziesięciu
tysięcy złotych miesięcznie. Dodatkowym
ułatwieniem jest również możliwość elektronicznego składania wniosków o
egzekucję do komornika, co ułatwia i przyspiesza znacznie wszczynanie
postępowania egzekucyjnego tytułów wykonawczych nadawanych przez E-Sąd.
Kierownik e-sądu sędzia Jacek
Widło ma też wiele pomysłów (i chwała mu za to!) na rozwój platformy e-sądu i dalsze usprawnianie
procedur, takich jak wprowadzenie elektronicznego potwierdzenia odbioru,
elektronicznego europejskiego postępowania nakazowego, elektronicznego zajęcia
wierzytelności z rachunku bankowego czy stworzenie platformy na której mogłyby
się odbywać licytacje komornicze.
Jak widać więc dobre praktyki
wypracowywane przez sąd w Lublinie będą mogły być podstawą do coraz szerszego
stosowania technologii i informatyki w tak zdawałoby się mało podatnym na
innowacyjność systemie jakim jest system sądownictwa.
Nic więc dziwnego, że nasz rząd, narzekając
na brak sukcesów, chwali się e-sądem na forum międzynarodowym i zapewnia że
inicjatywa ta będzie nadal rozwijana w ramach projektu e-administracji, który
pozwoli na uczynienie administracji państwowej bardziej przyjazną interesantom –
aż nie mogę się doczekać! Szkoda tylko że minister Gowin mówi jedynie, że ministerstwo interesuje się rozwojem e-sądu, zamiast zadeklarować pomoc i jasne plany jak ma zamiar ów sąd rozwijać.
Aż się ciśnie na usta: "Panowie nie sp....cie tego!". Szczególnie, że nie czasem mówi się i to nie bez pewnych podstaw, że e-sąd może generować problemy w postaci zarówno prób dochodzenia roszczeń przedawnionych (co banki i większe instytucje, czynią nagminnie) jak i prób "prania" kasy poprzez fikcyjne wierzytelności. Ale do licha od tego mamy ustawodawcę aby uregulował to wszystko precyzyjnie i nie pozwalał na powstawanie luk umożliwiających takie działania. Inną sprawą jest krzyk sędziów z sądów rejonowych, którzy otrzymują w spadku z e-sądu sprawy, którymi ten nie może się zająć, czy to ze względu na niewłaściwość, czy też brak przesłanek umożliwiających elektroniczne procedowanie. No fakt. Muszą się zająć sprawami trudniejszymi niż tylko przystawienie pieczątki i złożenie podpisu - a to boli! Z praktyki wiem, że niemało razy sądy rejonowe (szczególnie bardzo prowincjonalne) nadawały klauzule wykonalności bez spojrzenia nawet na dokumentację, czasem nie spełniającą nawet wymogów formalnych.
Aż się ciśnie na usta: "Panowie nie sp....cie tego!". Szczególnie, że nie czasem mówi się i to nie bez pewnych podstaw, że e-sąd może generować problemy w postaci zarówno prób dochodzenia roszczeń przedawnionych (co banki i większe instytucje, czynią nagminnie) jak i prób "prania" kasy poprzez fikcyjne wierzytelności. Ale do licha od tego mamy ustawodawcę aby uregulował to wszystko precyzyjnie i nie pozwalał na powstawanie luk umożliwiających takie działania. Inną sprawą jest krzyk sędziów z sądów rejonowych, którzy otrzymują w spadku z e-sądu sprawy, którymi ten nie może się zająć, czy to ze względu na niewłaściwość, czy też brak przesłanek umożliwiających elektroniczne procedowanie. No fakt. Muszą się zająć sprawami trudniejszymi niż tylko przystawienie pieczątki i złożenie podpisu - a to boli! Z praktyki wiem, że niemało razy sądy rejonowe (szczególnie bardzo prowincjonalne) nadawały klauzule wykonalności bez spojrzenia nawet na dokumentację, czasem nie spełniającą nawet wymogów formalnych.
Osobiście mam jednak nadzieję, że
e-sąd będzie rósł w siłę i stwarzał nam okazję nie tylko do chwalenia się
naszymi pomysłami w całej Europie, ale również wpłynie na szybkość i jakość orzekania
w sądach powszechnych – która jaka jest każdy bywalec sądów widzi. Poza tym
możliwe, że w ocenie potomnych znajdzie się jako kamień milowy na drodze do reformy
wymiaru sprawiedliwości, ratując twarz premiera i jego ekipy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz