sobota, 29 czerwca 2013

Cyber przestępcy. Ku przestrodze.

Ogólnodostępna, światowa sieć komputerowa, pole wymiany informacji, nawiązywania kontaktów. Internet przez ostatnich  dwadzieścia lat stał się tak powszechny, że nawet nie wyobrażamy sobie bez niego życia. Jego niewidoczne nici oplatają prawie każdy skrawek przestrzeni i uzależniają nas od sieci. Tak jak kiedyś przy porannej kawie czytało się gazetę tak teraz w ciągu tych kilku minut sprawdzamy skrzynki mailowe, czytamy wybrane dla nas wiadomości z sieci, dostosowane przez wyszukiwarki specjalnie pod nasze preferencje, oglądamy wpisy znajomych na Facebook'u czy po prostu czytamy książki w wydaniu elektronicznym. Dla większości z nas Internet jest dobrodziejstwem i sądzimy, że jest to bezpieczne i znane nam środowisko w którym nic nie może się nam przytrafić. Jest jednak i "ciemna strona" tej mocy. Internet staje się coraz częściej polem walki - wywiady gospodarcze i agencje wywiadu poszczególnych państw toczą prawdziwe wirtualne bitwy i nie mam tu na myśli wcale wspólnych rozgrywek w sieciowe strzelanki. Bój toczy się o to, czego w Internecie najwięcej. O informacje. Czasem są one tak ważne że państwa lub korporacje wydają miliony na ich ochronę a inne państwa lub firmy na ich zdobycie. Internet staje się też coraz częściej bronią terroru, co pokazują ostatnie wydarzenia z naszego kraju, gdzie dzięki prostemu wygłupowi musiano ewakuować urzędy, sądy a co najgorsze - szpitale. To wymierne straty materialne. Ale nie był to wcale groźny atak. Zdobycie danych urzędów państwowych, atak na sieci sterujące energetyką, systemami obronnymi, sterowaniem ruchem pociągów lub ruchem ulicznym, mogą spowodować totalny chaos na który nie jesteśmy przygotowani. Nawet nie mówię tu o takich rzeczach jak pedofile czy stalkerzy.


Dlaczego takie przemyślenia dzisiaj mnie trapią? A chociażby dlatego, że będąc w sieci prawie non-stop, coraz częściej napotykam na cyberprzestępców. Czasem są to firmy "widmo" oferujące w zamian za kasę kompletne nic, czasem ludzie próbujący przez jakiś łańcuszek wyłudzić odrobinę kasy licząc na współczucie i ludzkie odruchy, a czasem bezczelni oszuści. Z tym ostatnim przypadkiem właśnie spotkałem się wczoraj.
Często sprzedaję poprzez serwisy aukcyjne. Jest to wygodne, jeśli kupuję coś dostaję to do domu i nie muszę biegać za tym po mieście, mogę również pozbyć się rzeczy, które są mi niepotrzebne a komuś mogą się przydać. To obopólna korzyść, która poza tym daje zarobić pośrednikowi na prowizji. A więc i nakręca gospodarkę. Tym razem sprzedałem netbooka  - kupujący wygrał licytację i wysłał mi wiadomość, że ma problemy z płatnościami w serwisie, więc wyśle płatność bezpośrednio na konto. Następnego ranka otrzymałem wiadomość, że płatności już dokonał a teraz prosi żebym wysłał przesyłkę i podał jego bankowi numer przesyłki a wtedy ten, przeleje środki już pobrane z jego konta na moje. Dostałem  również maila z Barclay's Bank, który potwierdzał dokonanie transakcji na 900 PLN. Wszystko niby ok, teraz powinienem wysłać paczkę i czekać aż szacowny i znany bank przeleje mi na konto rzeczoną sumę. Jednak tu w ten sielski obrazek wdała się moja podejrzliwa natura. Po pierwsze kwota do zapłaty z aukcji to 850 PLN więc dlaczego facet chce mi dać napiwek w wysokości 50 zł? Ok. Bywają i tacy. Po drugie jednak, w życiu nie spotkałem się jeszcze z sytuacją kiedy jakikolwiek bank wysyła do swojego klienta maila z domeny o innej nazwie niż nazwa banku. Czyli PeKaO będzie miało adres bank@pekao.pl lub .com BZWBK będzie miało bank@bzwbk.pl a Barclay's Bank prawdopodobnie coś w rodzaju bank@barclaysbank.uk. Tymczasem mail doszedł do mnie z adresu barclaysapprovedcareline@in.com. Tak więc spróbowałem nieco dowiedzieć się o moim kupującym. W sieci nie jest to wcale takie trudne. Wynikiem było odnalezienie kilkudziesięciu informacji o tym sposobie wyłudzania towaru na różnych portalach aukcyjnych. W sumie więc za darmo można dostać iPhone, laptopa czy nowe ciuchy - wystarczy tylko założyć sobie konto mailowe na serwerze - najlepiej z tego państwa w którym się kupuje, wygrać aukcję i wysłać do sprzedającego zrobioną ślicznie wiadomość podszywając się pod jakiś znany bank. Jestem w stanie się założyć,  że takich drobnych hien żerujący na zaufaniu jakie mamy do siebie w sieci jest więcej. Tak więc lepiej uważnie czytać i przyglądać się wszystkiemu. Sieć nie jest już tak bezpieczna jak w latach osiemdziesiątych, a nasze uzależnienie od niej postępuje, więc i niebezpieczeństwo wzrasta. 

czwartek, 27 czerwca 2013

Epicki opis "epickiej" porażki językowej


Czasami kiedy się słucha radia lub telewizji, można dojść do wniosku, że prowadzący programy oraz układający teksty reklamowe dla co poniektórych agencji reklamowych w szkole nie miewali styczności z przedmiotem pod nazwą szumną język polski. Ostatnio do szału doprowadza mnie poniższa reklama:



To, że mamy tu "max" grube i "max" intensywne chipsy to jeszcze pół biedy  - ale te biedne ziemniaczane chrupki są w dodatku epickie. Zresztą ostatnio używa się tego przymiotnika w każdym możliwym połączeniu - "to był epicki wieczór", "epicki film", "epicka kolacja" a w końcu dojdziemy niedługo do "epickie gacie", bo o "epickich butach" już słyszałem. Wygląda na to, że zaczynamy mówić jak znane nam z dobranocek niebieskie krasnale w białych czapeczkach, dla których słowo smerf jest uniwersalnym zamiennikiem wszystkich innych. Z filmu, który obejrzałem z córką pamiętam bardzo śmieszny tekst "smerfnięty w smerfa smerf", który możemy sobie tłumaczyć dowolnie.
Bezmyślne tłumaczenie z angielskiego słówka - "epic", które w języku Szekspira ma znacznie szersze znaczenie niż w polskim, staje się drażniącym zdrowy rozsądek kuriozum, powtarzanym przez coraz szerszą rzeszę ludzi.  Tymczasem epicki w języku polskim to przede wszystkim opisowy, opowiadający, o pełnej rozmachu wielowątkowej fabule. A używamy go zamiast doskonale nam znanych przymiotników imponujący czy fantastyczny. To, że coraz więcej ludzi używa jakiegoś słowa w złym znaczeniu, nie powinno jednak legitymować językoznawców do uznawania tego za normę. Inaczej może dojść do takich potworków w tłumaczeniu jak "ewentualnie (od "eventually" - co w prawidłowym tłumaczeniu oznacza   -  ostatecznie, w końcu) epicki bohater włożył epickie gacie aby odnieść epicką porażkę w tłumaczeniu epickich tekstów na język polski".
Swoją drogą... podobno Polacy nie gęsi.. a jakoś tak epicko gęgają.

sobota, 22 czerwca 2013

VII Nałęczowski Festiwal Tańca

Kilka fotek z festiwalu a dalej próba generalna przed Nocą Kupały :) W sumie też taniec chociaż bardziej taki pogański. :) No i można było się przyłączyć. Co prawda ja jako kulawy diabeł, nie bardzo do tańca ostatnimi dniami, ale młodych a żwawych, białki owe przyjąć by przyjęły :) Chociaż wojów własnych do ochrony miały. Jakby co, to dziś w nocy tańce i hulanki będą miały ciąg dalszy ku, chwale Swarożyca i Trygława. :)




















środa, 19 czerwca 2013

Wielki Brat słucha PRISMatem

Ostatnio jakoś mało czasu miałem na pisanie i tylko wrzucałem fotki z miejsc, które udało mi się zobaczyć i rzeczy, które w jakiś tam sposób wydały mi się ciekawe, kiedy patrzyłem na nie przez obiektyw. No i w końcu mój organizm zastrajkował w niedzielę i obecnie leżę już 4 dzień z zapaleniem stawów i nogą nie dość, że spuchniętą do bólu, to jeszcze malowniczo wyciągniętą w stronę sufitu. W dodatku nie mogę pobawić otrzymaną w poniedziałek zabaweczką. To pod spodem to właśnie mój "nowy" gadżet.
 Chwilowo więc fotografując wszystko w zasięgu wzroku, staram się jakoś z nim zaprzyjaźnić i poznać wszystkie jego możliwości. Pewnie mi jeszcze zejdzie chwila, ale leżę co najmniej do piątku więc mam czas.
Nudząc się jak mops, mam też czas na czytanie wiadomości. I wyczytałem, że jesteśmy permanentnie inwigilowani przez USA ichnim systemem PRISM, który śledzi uważnie to co piszę sobie w tej chwili, a co Ty drogi Czytelniku czytasz. Siedzący gdzieś w bunkrze, lub co prawdopodobniejsze, w wygodnej rezydencji, kapral Jones lub sierżant Brown, czytają nasze listy do kolegów w których umawiamy się na browar, listy do naszych małżonek, przyjaciółek, kochanek oraz donosy, jakie czynimy na kolegów w pracy. Inny biedak z tejże formacji, podsłuchuje nasze rozmowy i czyta SMS-y, wysyłane do tego lub owego z naszej książki adresowej i łamie sobie swój afroamerykański lub biały łeb nad tym, co autor miał na myśli pisząc "death2president jutro 18:45".  Zamach na Bronisława? Nie, to tylko dwóch nieletnich umawia się na koncert punkowej formacji z pobliskiego Bździszewa. Tak więc, system ten jest w stanie wychwytywać poszczególne słowa klucze i na tej podstawie kwalifikuje dane treści do sprawdzenia. Słowa pojawiające się w moim tekście - zabiję, Obama, Allah, zemsta, dżihad, śmierć Ameryce - zapewniły mi właśnie chwilowe zainteresowanie rzeczonego kaprala. Hold your horses Jack! Stay cool! Nie nie jestem Talibem. Jestem za to obywatelem Rzeczpospolitej Polskiej i jako taki jestem wzruszony troską USA o moje bezpieczeństwo i głęboko wkurzony tym, że jestem inwigilowany, szpiegowany i przeglądane są moje zasoby sieciowe. Niestety  - nie mogę się odwdzięczyć porywając samolot i ładując go na łby panom z NSA i CIA. Czego powoli zaczynam żałować. Właśnie takie akcje sprawiają, że ma się ochotę wziąć kałacha i przyłączyć się do Al-Kaidy.  A teraz zażyję kolejną dawkę tramalu i poczekam na zwiększony ruch na moim blogu powodowany wizytami analityków wywiadu USA. Dobranoc Państwu. Bye Jack! 

niedziela, 9 czerwca 2013

Noc kultury 2013

Zrobiłem sobie drobną przerwę w pracy i podreptałem na NocKultury. Kolejny już raz. Mnóstwo znajomych, mnóstwo ludzi ogólnie i czasami dziwne rzeczy dziejące się pomiędzy nami.