Zbliża się kolejna rocznica Powstania Warszawskiego. W telewizji mamy relacje z uroczystości i napuszone komentarze historyków, znawców, polityków i czasem wtrącone skromne dwa słowa ostatnich z żyjących, którzy wtedy nie myśleli o polityce tylko walczyli. I przed Nimi chylę czoła. Nie przed pseudoartystami i historykami, wydającymi kolejne opracowania na temat i kolejne epopeje narodowe.
O polityce, korporacjach, życiu i nie tylko, widzianych moimi oczami. Czyli i o gruszce i o pietruszce.
czwartek, 31 lipca 2014
środa, 30 lipca 2014
Leczenie za dopłatą.
Zdarza się czasem, że człowiek zachoruje nieco poważniej niż na katar. To całkiem normalne - ostatecznie jesteśmy śmiertelni i tak dalej. Biorąc pod uwagę seriale o lekarzach i szpitalach jakie się zdarzy człowiekowi obejrzeć w telewizorni, takie chorowanie to miód, malina i ogólnie szpas niesamowity. Ledwie bowiem złapie choróbsko i w szpitalu się zjawisz bracie już lekarz pędzi do Izby Przyjęć, pielęgniarki o urodzie króliczków playboya, robią wszystko żeby pacjent czuł się lepiej niż muzułmańskim raju i wykonują tysiące badań i zabiegów w rodzaju punkcji lędźwiowej, tomografu, lewatywy, RTG, USG i co tam jeszcze sobie człowiek za akronimy przypomni.
niedziela, 27 lipca 2014
środa, 23 lipca 2014
poniedziałek, 14 lipca 2014
Rekiny pracy.
Wypoczywam. To znaczy leżę sobie na trawie, liczę chmury albo leniwie rozglądam się po okolicy. A okolica jest prześliczna. Mazury, niewielkie miasteczko w którym wszyscy znają wszystkich i ogólnie rzecz biorąc niewiele się dzieje. Jezioro w którym nawet raki bytują sobie całkiem spokojnie, dając świadectwo czystości wody znacznie pewniejsze niż SANEPID. Obserwując przyrodę, oprócz łabędzi, perkozów dwuczubych, zauważyć można również ciekawe zachowania gatunku homo sapiens.
środa, 2 lipca 2014
Kapitan Sowa i Przyjaciele
Czasem dobrze jest odpocząć od domowej kuchni i wybrać się do lokalu, gdzie można rozkoszować się przyjemnościami podniebienia i przy okazji zażywać konwersacji. Chociaż ostatnio staje się to dość niebezpieczne. Afera taśmowa, której z premedytacją nie chce mi się komentować, rzuciła cień na nieposzlakowaną dotąd opinię kucharzy. Mimo to wybrałem się do jednej z moich ulubionych restauracji - grzybowa w chlebie - po prostu przepyszna, chyba, że akurat kucharz się zakocha i przesoli. Po wybraniu dania, z nudów zacząłem przeglądać menu uważnie i ot tak zauważyłem:
Psia jego mać!. Ochota do konwersacji minęła bezpowrotnie. Nawet zacząłem się podejrzliwie rozglądać za ukrytymi kamerami, tudzież mikrofonami. Nic. Jedynie siedzący za mną gość jakoś tak podejrzanie uszami strzygł. Widać jakie miasto takie i podsłuchy.
Psia jego mać!. Ochota do konwersacji minęła bezpowrotnie. Nawet zacząłem się podejrzliwie rozglądać za ukrytymi kamerami, tudzież mikrofonami. Nic. Jedynie siedzący za mną gość jakoś tak podejrzanie uszami strzygł. Widać jakie miasto takie i podsłuchy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)