poniedziałek, 26 lutego 2018

Shake an apple - czyli gwaracja w stylu Cupertino

No i stało się po niecałym roku iPhone mojej młodej wysiadł. Objawy były następujące - coraz rzadziej się dało go naładować, coraz szybciej się wyładowywał. Jak dla mnie bateria padła. Zdarza się. W sumie bateria do Appla to koszty kilku stówek, ale skoro jest na gwarancji to może Apple postara się pogłaskać swojego klienta, a ja następnym razem zamiast jakiegoś durnego Dell'a kupię sobie Mac'a i przestanę z zazdrością patrzeć na kolegów, którzy takie już posiadają.



No to lecim - sprzęt wysłałem do autoryzowanego serwisu. Po 4 tygodniach wrócił z adnotacją:

Szanowny Kliencie- nie możemy nic zrobić bo nie wyłączyłem usługi Znajdź Mój iPhone! Wyłącz i odeślij nam go znowu!

Ok. Wyłączyłem..

Ale źle (!?) więc pętla powtarza się po 3 tygodniach ponownie. 

Znowu mija kilka tygodni i miła pani z punktu dzwoni, że ma już wycenę i jak chcę to mi wyśle.
Wysłała. Okazało się, że ponieważ obudowa iPhone nosi ślady używania to uszkodzenie jest mechaniczne a takich gwarancja nie obejmuje. Więc oczywiście mi wymienią na nowy za 1300 PLN lub odeślą go do Apple (niby po co? - zbierają?) lub odeślą do mnie i sobie sam naprawię.

Wobec takiej ostatecznej wyceny poprosiłem grzecznie w mailu, żeby przesłali mi w jaki sposób przeprowadzili wycenę, jakich użyli programów i urządzeń i co właściwie jest uszkodzone.
Odpowiedź  Centrum Serwisowego S.B.E. Polska  była następująca:

(...) Analiza serwisowa urządzenia wykazała uszkodzenie mechaniczne produktu (Zdjęcia przesyłam w załączniku). Uprzejmie informuję, iż tego rodzaju uszkodzenia nie są spowodowane wadą telefonu.
Pragniemy nadmienić, że Serwis nie jest uprawniony do stwierdzenia gdzie i w jakich okolicznościach doszło do uszkodzenia, stwierdza jedynie fakt jego zaistnienia i ocenia wyłącznie obecny stan techniczny produktu. Tego rodzaju uszkodzenia nie podlegają bezpłatnej obsłudze. (..)

Czyżbym coś przeoczył? Zgłoszenie dotyczy baterii, a oni mi o obudowie?! Ja wcale nie chcę, żeby ją naprawiali. CHCĘ ŻEBY NAPRAWILI ŁADOWANIE!!!! A tu nic. 
Nic w rodzaju -  podpięliśmy to do takiego a takiego oprogramowania i wykazało, że pękła bateria bo zatańczyłem na niej fokstrota? 
Albo  - przyrząd diagnostyczny APPLE_ALLMIGHTY v.3.4 wykazał, że  młotkiem waliłem po układzie scalonym i teraz chcę wyłudzić od Apple Inc 300 złotych? 
Nie. Bo jak widać Centrum Serwisowe prowadzi analizy stanu przesłanego sprzętu elektronicznego poprzez analizę organoleptyczną - ichni ekspert patrzy wnikliwie na sprzęt, potem liże ekran i wącha porty. Potem paląc zioła w kociołku na stanowisku diagnostycznym, doznaje wizji, obejmujących wszystkie przyszłe, przeszłe i obecne uszkodzenia sprzętu. 

Nie wiem jakie zioła tam palą, ale też chcę tam pracować!  Wysłałem kolejnego maila... poczekam na odpowiedź... Hmm zastanawiam się czy stać mnie na pozew :) 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz