czwartek, 20 lipca 2017

Śladami Singera w Bychawie.

W ramach relaksu chciałem sprawdzić jak to wygląda. Oglądałem jedną z poprzednich edycji i bardzo mi się podobało. Tym razem było jakby mniej i kameralniej. W małym miasteczku skąd pochodził najsłynniejszy uczeń jesziwy Yentl, nie było turystów, a tylko przypadkowi przyjezdni, tacy jak my. A sztukmistrze bawili i momentami wzruszali. I wzbudzali jakąś tęsknotę za atmosferą małych miasteczek, która gdzieś znikła, zagłuszona przez głośniki telewizorów, ekrany komputerów i smartfonów.  Kiedyś ludzie wieczorami wychodzili z domów, żeby się spotkać, teraz zamykają drzwi i  już tylko oglądają wiadomości. Szkoda.














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz