niedziela, 24 lutego 2013

SALETA vs GOŁOTA - ostatnia runda.

No i skończyło się dokładnie tak, jak myślałem. Z całym szacunkiem dla czterokrotnego pretendenta do tytułu mistrza, w życiu czasami trzeba wiedzieć, kiedy się wycofać i odpuścić. Zresztą nadal sądzę, że w boksie liczy się bardziej talent i technika oraz, co może dla niektórych brzmieć dziwnie, intelekt, niż tępa i brutalna siła. Dlatego nawet po latach walki Muhammada Ali ogląda się z podziwem i przyjemnością a na walki Andrzeja Gołoty szkoda patrzeć.
I tu przyznaję rację "Tygrysowi"  - fajerwerków nie było a cała walka nie była warta 40 złotych za PPV. To już lepiej kupić sobie dobrą książkę. Większość z nich trzyma w napięciu znacznie bardziej niż walki dinozaurów, mających dni świetności od dość dawna za sobą. Ale co kto lubi.
Niniejszym wiec, życzę Przemysławowi Salecie miłej i spokojnej emerytury.





1 komentarz:

  1. Ejże, Art, nie było tak źle. Nie żeby zaraz płacić 40 PLN, bo znaleźli się "łamistrajki" co udostępniły streamy i można było popatrzeć. Naprawdę ładna walka, oprócz oczywiście prymitywnych zabiegów Andrju, co był wypluwał ochraniacz na zęby i to nie w chwili uderzenia lecz w chwili braku oddechu.
    Wprawdzie na moment końcowy zaciął się stream i nie zobaczyłem live, ale to nie był nokaut tylko ręcznik, jaki sam sobie na ring rzucił Gołota. Miało być super - wyszło jak zwykle.

    OdpowiedzUsuń