czwartek, 31 stycznia 2013

Konstytuanta i limeryki

Napisał dziś do mnie pan Kazimierz Józef dwojga imion S. Nie byłoby w tym zdarzeniu nic dziwnego ani niezwykłego, gdyby pan Kazimierz nie zwracał się do mnie o pomoc.
No wiem. Przyzwyczailiśmy się do łańcuszków rozsyłanych przez naszych znajomych, a to o pomoc dla kogoś a to dla ratowania iguany madagaskarskiej lub tajwańskiego kiwi, które są na wymarciu. Przyznaję że o ile te pierwsze czasem mnie poruszają,  tak tych drugich znieść nie mogę i nieodmiennie odsyłam do kosza.Jeśli bowiem ewolucja jest prawdziwa to gatunki skazane na zagładę i tak wyginą mimo wydawania na ich ratunek miliardów. Dotyczy to również człowieka- jako gatunku od zarania dziejów skazanego na zagładę z powodu zaniku cech predestynujących go do przetrwania  - na przykład instynktu samozachowawczego.
Ale ja tu chrzanię o głupotach a pan Kazimierz miał ważny cel. Otóż zamarzyło się mu  zmienić system prawny naszego kraju  - poczynając od konstytucji, potem przez " ustawę o rejestracji produkcji i usług oraz sprzedaży" a skończywszy pewnie na rozporządzeniu ministra zdrowia dotyczącego refundacji prozacu. Otóż KONSTYTUANTA NISZCZONYCH POLAKÓW (pisownia oryginalna) ma gotowy projekt na wszystko w postaci nowej konstytucji (od tego wszak jest konstytuanta)  i ordynacji wyborczej. Reszty ustaw jeszcze nie ma. Ale oczywiście w tym celu właśnie pełnomocnik owej KONSTYTUANTY prosi mnie szarego człowieczka o pomoc w tworzeniu całego systemu prawnego, opartego na nowej Konstytucji 2012. Przyznaję że jako niespełnionemu prawnikowi i konstytucjonaliście bardzo mi to pochlebia. No tak bardzo, że aż w przypływie weny odpowiedziałem panu Kazimierzowi, że nie ma co liczyć na moje poparcie. Nie czuję się na siłach, nie czuję się również niszczony. Mój samochód i owszem, mój zdrowy rozsądek i poczucie normalności  - jak najbardziej. Ale ja sam wręcz przeciwnie. Brzuszek mi rośnie jak hobbitowi i ogólnie wiedzie mi się całkiem znośnie. A poza tym uważam, że nie potrzebujemy zmiany  całego systemu prawnego a jedynie normalności w jego interpretacji i wykonywaniu. I  poprawek w miejscach ewidentnie schrzanionych. Może się pan Kazik sugerował moimi niedawnymi monarchistycznymi zapatrywaniami? Ech, drogi panie Kaziu! Toż to jedynie jak człowiek popije to za szabelkę chwyta i rad by ustrój zmieniać. A na trzeźwo to już mniej jakoś i bardziej ekonomia niż legislacja mu w głowie, a to dzieciaki ubrać i nakarmić a to benzyny wlać do baku. A nie tam - takie bzdury. Za duża odpowiedzialność. Poza tym, jak już miałbym zamiar zostać błaznem to wolałbym jeśli łaska w stylu Stańczyka (sic!) a nie twórców nowego ustroju.


Za to w skutek tego wszystkiego postanowiłem spróbować swoich sił jako poeta, pisząc limeryk w stylu, jakiego kiedyś próbował nauczyć mnie mój nauczyciel języka angielskiego Rajmund S. Chwała mu za próby bezskuteczne! Za publikację oną serdecznie przepraszam, chociaż nie zamierzam jej cofać :D

Raz facet niemłody z miasta Kęty,
Przysłał mi mailem prawnicze wtręty,
Na co odpowiedź mu odesłałem
"Nie takie przekręty widziałem!
Przestań być pan taki nadęty!".


1 komentarz:

  1. Epilog:
    Otóż otrzymałem od Pana Kazimierza następującą odpowiedź, ku niesamowitej uciesze moich kolegów:
    "Rozumiem, że dla PAŃSTWA KASA SIĘ LICZY, a nie LOS NARODU. Dziękuję za informację."

    Fakt! W rzeczy samej!

    OdpowiedzUsuń