wtorek, 7 lutego 2012

Muzyka nocą czyli jak wam się podoba?

Wieczór po całkiem udanym dniu, chociaż zawsze mógł być lepszy. A jednak byłem potrzebny i przydałem się na coś, a poczucie bycia potrzebnym jest bardzo ważne w życiu każdego człowieka. Fakt, mogło być lepiej bo kilka punktów z mojej listy zadań na dziś, niestety przeniosłem na jutro. Niekoniecznie z lenistwa. Teraz czytam maile jakie spływają od moich znajomych (nocne życie kwitnie w sieci) oraz niecierpliwej starszej latorośli i słucham muzyki.
Bo tak naprawdę nie potrafię żyć bez muzyki, od bardzo dawna. Słucham praktycznie wszystkiego od Bacha, Sibeliusa do hip-hopu, death metalu, gotyckiego rocka i temu podobnych. Radek Sz. pewnie ma lekką satysfakcję, że zaraził mnie takimi klimatami - pozwolę sobie w tym miejscu na małą reklamę i  polecę gorąco audycję Dobrze rockują w internetowym radiu bemowo.fm, zawsze w czwartki po 20 Radzio karmi słuchaczy porcją czasem ciężkiej ale zawsze kompletnie alternatywnej i undergroundowej muzy.
Dziś jednak jestem kompletnie w innym klimacie. Całkowicie przypadkiem wpadła mi w ręce płyta całkiem prawie odmienna od tego czego zazwyczaj słucham. No może nie całkiem bo ostatnio, o ile uda mi się nie zasnąć od razu (chodzę spać z kurami), słuchałem sobie dla przypomnienia Bjork. I przyznaję, że są chyba rzeczy w muzyce, do których trzeba odrobinę dorosnąć. Dobre 20 lat temu, kiedy ta wokalistka święciła triumfy na listach przebojów - no może nie wszystkich, ale Human behaviour co niektórzy mogą pamiętać, łącznie z teledyskiem z takim koszmarnym psychodelicznym misiem (inspiracja Bareją?) - nie mogłem jakoś przekonać się do zbyt dla mnie "dziwnej" muzyki. Tym razem jest inaczej. Przyjmuję ją z łatwością i kompletnie potrafię zanurzyć się w wokalne i muzyczne niuanse jakie w niej znajduję.
Ale wracając do poprzedniej myśli. Właśnie słucham sobie kolejnego LP naszej rodaczki Julii Marcell (mniejsza o prawdziwe nazwisko, jak ktoś będzie chciał to sobie znajdzie) i jestem naprawdę pod wrażeniem. Oczywiście prawdopodobnie dla fachowca zarówno partie wokalne jak i instrumentalne mogą pozostawiać coś do życzenia, jednak ja nie jestem fachowcem i słucha mi się jej świetnie. Do tej pory wydała dwie płyty, prawie kompletnie różne od siebie i widać, że nie chce dać się zaszufladkować, jeszcze odkrywa siebie jako muzyka, wokalistkę i kompozytora. W odróżnieniu od poprzedniej płyty ta jest bardziej chyba wygładzona i profesjonalna - poprzednią odbiera się trochę jeszcze jak nieoszlifowany materiał, brzmi bardziej undergroundowo, chociaż przebija z niej już to co mam teraz w ręku - czy raczej w uszach. Płyta utrzymana na pograniczu alternatywnego rocka (chyba bo ciężko mi zakwalifikować), zawierająca bardzo przyjemne zabawy wokalem i rytmem, który w jakiś sposób stanowiąc tło, staje się momentami bez woli i wiedzy słuchacza elementem pierwszoplanowym. Ogólnie wiem dobrze, że nie wszystkim się taka muzyka spodoba, jest dość ciężka w odbiorze i pewnie dlatego Julia nie ma szans na zwycięstwo w konkursie Eurowizji czy na festiwalu w Sopocie a na weselu nie usłyszymy żadnego z tych kawałków. No i pewnie dlatego też nagrywa u naszych zachodnich sąsiadów. Z drugiej jednak strony szkoda - nasz rynek muzyczny powoli staje się zbyt ubogi i skostniały, a Julia ma według mnie naprawdę wielki talent i nie raz jeszcze przyjemnie zaskoczy swoich słuchaczy.  Więc przed snem odrobinę takiej muzyki dedykuję tym, którzy jeszcze nie śpią.  
http://www.youtube.com/watch?v=o3V3SIoBw94


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz